środa, 3 lutego 2010

Dzień 80

Po feralnym piątku powstała tutaj luka. Żona z udarem mózgu wylądowała w szpitalu, dzięki wspaniałej drużynie  ratowników medycznych i tak samo wspaniałych lekarzy i pielęgniarek oraz bardzo szybkiej reakcji dzisiaj żona wraca do zdrowia. Wczoraj byłem u mojej pani doktor pierwszego kontaktu (tak to chyba się nazywa) i po zapoznaniu się z moją wagą stwierdziła stop waga. Na tym kończymy spadek wagi przechodzimy do następnego etapu czyli stabilizacji wagi. Dzisiaj też odwiedziłem gabinet stomatologiczny gdzie spędziłem całe dwie godziny w fotelu. Z tak wspaniałymi i miłymi Paniami zapomina się, że jest się u stomatologa. Dziękuję.
Protalinko na Twój stres stomatologiczny z całą odpowiedzialnością polecił bym Ci ten gabinet gdybyś mieszkała bliżej. W ciągu najbliższych dni więcej napiszę na tema służby zdrowia bo czuję się im to winny.
Wróćmy do mojego odchudzania.
Od piątku waga poszybowała w dół, nie wiem czy bardziej od stresu czy odchudzania a oto kolejne dni piątek 74,7 kg, 73,4 kg, 73,4 kg, 74,1 kg, 73 kg, dzisiaj 73,6 kg.
Śniadanie - serek wiejski z kakao i słodzikiem, kawa naturalna z mlekiem.
Obiad - Pół kurczaka z rożna bez skóry, kawa naturalna.
kolacja - jogurt z otrębami owsianymi, kawa Inka z mlekiem.
Niestety zabieganie i brak czasu spowodowały, że z piciem było kiepsko.

1 komentarz:

Śliweczka pisze...

Witaj Władych.
Mam nadzieje że z żoną wszystko w porządku i że czuje się lepiej.Zdrowia jej życzę i współczuję Ci bardzo.
Ja strasznie boje się gabinetu stomatologa,ale niestety trzeba tam zagladać co jakiś czas.
Gratuluje 3 fazy.Ja mam jeszcze 21 kilogramów do mojej 3 fazy.Ale dam radę.
Pozdrawiam serdecznie.