niedziela, 24 stycznia 2010

Dzień 70

Waga nie ubłagalnie stoi jak mur 74,7 kg
Śniadanie - późna pobudka i śniadanko na szybko, wszystkiego po trochu a między innymi słodkie ale prawie Protalowe.
Wczorajsze dzieło żony, serniczek "Biała dama" prawie protalowe gdyby nie owoce i rodzynki.

 Teraz czas szybko spalić grzechy, mimo mrozu disel odpalił więc do lasu na spacer z żoną.

Oj! skrzypi, skrzypi pod nogami i w nos szczypie mimo, że słoneczko pięknie świeci. Czas uciekać kupić serki, słodziki i inne smakołyki  protalowe.
Obiadokolacja - zrobiło się późno po tych wypadach i z jedzonkiem,  piciem nie tak,  znowu na szybko pałka wędzona z kurczaka z sosem czosnkowo-kwaśnym, kawa naturalna z mlekiem i kawałek "Białej Damy".    

 

1 komentarz:

Śliweczka pisze...

Witaj Władych.
Apetyczna ta "Biała dama",sama bym chetnie kawałeczek skosztowała...
U mnie dzisiaj było w nocy minus 35 stopni,strasznie zimno...
Spacerek po lesie piękna rzecz,ale jak dla mnie za zimno na takie wypady :)
Nie przejmuj się wagą,moja waga tez stoi już prawie miesiąc...Trudno...Walcze nadal i sie nie poddaję.Pozdrawiam serdecznie.